sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział trzeci


Nie widziałam Cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
Lecz widać można żyć bez powietrza.

Maria Pawlikowska - Jasnorzewska


  

 
   Rankiem po przebudzeniu sen zsunął się na dalszy plan. Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę szafy, by zmierzyć się z codziennym dylematem co-na-siebie-włożyć. Ubrała się powoli i w takim samym tempie zeszła na parter. Mama jeszcze spała. Ruszyła do łazienki, żeby przemyć twarz po męczącej nocy. Orzeźwiająca zimna woda postawiła ją na nogi. Zjadła śniadanie, doprowadziła włosy do porządku i ruszyła do szkoły.
   Po wyjściu z szatni poszła do sklepiku. Musiała jakoś przetrwać do czwartej. Zgodziła się chodzić na kółko plastyczne tylko dlatego, że do siódmej była sama w domu i zazwyczaj strasznie się nudziła. Nie paliło jej się zostawać po godzinach, ale czemu nie? Zajęcia nawet jej się spodobały.
   Kolejka była długa, jak zwykle o tej porze. Stała około dziesięciu minut, kiedy zza pleców usłyszała, że ktoś ją wołał.
– Hej, Lilianka, niezłą aferę zrobiła ta twoja przyjaciółeczka.
   Dziewczyna odwróciła się. Chciała zobaczyć, kto próbował ją wywabić z tej nieszczęsnej kolejki. Oczywiście. Natalia. Jedna z wielu dziewczyn, które maślanymi oczkami wodziły za Krystianem. Właśnie ten typ patrzył na Lilkę i Oliwkę morderczym wzrokiem, bo to one były najbliżej niego.
– O co ci chodzi? – powiedziała, bacznie obserwując rozmówczynię.
– Ale się wydarła na Krystiana. Ha-ha, na środku korytarza. Niesamowicie, mówię ci. Szkoda, że tego nie widziałaś.
– Jasne. Oliwia i awantura na środku korytarza. Mhm – powiedziała, chcąc zakończyć rozmowę.
   Trudno było jej uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. Ta Oliwia, którą dobrze znała, owszem, była impulsywna i pyskata, ale nie lubiła sprzeczek. Jak często powtarzała, kłótnie ją męczą i sprawy wolała rozwiązywać drogą pokojową.
   Liliana odwróciła się w przeciwną stronę. Matko, jeszcze cztery osoby do końca…
– Chcesz się przekonać? – dodała wyzywająco Natalia.
   Złośliwy uśmiech wpełzł na jej piegowatą twarz.
   Lila zmarszczyła brwi. O co się pokłócili? W każdym razie to nie mogła być drobna sprawa. Cztery osoby... Z bólem serca opuściła kolejkę, mijając zdziwionych uczniów. Stanęła parę centymetrów przed twarzą swojej informatorki.
– Gdzie ona jest? – warknęła.
– Pewnie w łazience. Jeszcze trochę i by się poryczała. – Złośliwy grymas pozostawał niezmienny i coraz bardziej irytujący.
   Niemal biegiem szła w kierunku damskich toalet zła na siebie i przyjaciółkę. Dopadła drzwi, z rozmachem je otworzyła i gniewnym spojrzeniem przejrzała wnętrze. Na płytkach siedziała dziewczyna ze wzrokiem wlepionym w drzwi. Twarz nie wyrażała żadnych emocji. Z zamyślonych, zaczerwienionych oczu spływały łzy.

Lilianę ogarnęło współczucie. Cała złość uleciała jak powietrze. Podeszła do niej, bez słowa usiadła obok, położyła dłoń na jasnych włosach i przytuliła przyjaciółkę. To, co zobaczyła, potwierdziło jej przypuszczenia i obserwacje. Dowód był wystarczający. Chciała tylko poznać historię sprzeczki. Nie nalegała.
   Głaskała delikatnie jej jasne włosy. Oliwia zaczęła cicho pociągać nosem. Nie mogła dłużej milczeć.
– O co poszło?
– Ten idiota ją zaprosił. Po co? Co mu strzeliło do głowy? Po co mu ta Jagoda? On miał tańczyć ze mną, kurwa. A jaki był z siebie zadowolony, jak nam o tym powiedział, kiedy staliśmy z Sebą. Miałam wrażenie, że zacznie śpiewać ze szczęścia...
   Załamana dziewczyna rozszlochała się na dobre. Wtuliła twarz w ramię sąsiadki. Nic więcej nie musiała mówić. Lila wiedziała, o co chodziło. Miała stuprocentową pewność, że Oliwia należała do cichych wielbicielek Krystiana. A on zaprosił Jagodę, piękność z 3c. Jej brązowe włosy do pasa i orzechowe oczy skutecznie przyciągały kolegów z klasy i nie tylko. Miała jednak poważną wadę nieistotną dla płci przeciwnej. Jej poziom inteligencji odbiegał od normy i to bardzo. Wszystkie dziewczyny mówiły o niej, że była po prostu pusta.
– Czemu mi nie powiedziałaś?
– Czego? – Zaskoczona uniosła twarz.
– No, że ty coś do Krystiana... no wiesz.
– Bo o beznadziejnych przypadkach się nie dyskutuje.
– To niej jest beznadziejny przypadek. – Oburzyła się.
   Wstała i podała rękę przyjaciółce.
– Tylko co? – Spojrzała na nią ze złością.
– No wiesz... – Szukała argumentów, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
– Sama widzisz. – Oliwia nie czekała na odpowiedź przyjaciółki i podeszła do umywalki, by przemyć twarz.
   Zadzwonił dzwonek.
– Ech... Pośpieszmy się – rzuciła z rezygnacją i podała jej chusteczkę.
– Co teraz mamy?
– Historię.
– Świetnie. Jaka interesująca lekcja – powiedziała z ironią i wyszła z łazienki.
   Liliana poszła za nią. Myślała nad tym, jak to wszystko się potoczyło i jak będą wyglądały ich spotkania. Oliwia na pewno będzie go unikała.
– Hej, Oll. Co dokładnie mu powiedziałaś? – zapytała, wchodząc do klasy.
– Na lekcji się dowiesz.
   Historia była jedną z najnudniejszych zaraz po geografii. Spuszczone głowy podparte rękami bądź położone na ławce to norma na tych zajęciach. Pani Milińska nawet nie próbowała walczyć z podobnym zjawiskiem. Monotonnym głosem tłumaczyła temat powstania styczniowego. Bardzo niska, pulchna osóbka przechodziła od okna do drzwi i z powrotem. Silnie gestykulowała, to rozłączając, to złączając opuszki palców, by nadać wypowiedzi barwniejszy wyraz. Na daremno. Głowy niezmiennie spoczywały na blatach ławek niczym niezainteresowane. Lila nie była wyjątkiem. Oparła twarz na dłoniach, a oczy tępo utkwiła w oparciu krzesła przed nią. Nie koncentrowała się jednak na dziwnie nabazgranych znakach widniejących przed nią. Miała przecież jeszcze bardziej zbliżyć przyjaciół do siebie, a teraz co?
   Pozostał jej tylko Sebastian. Całkiem neutralny w tej sprawie. Może on coś poradzi. Najpierw musiała wiedzieć, co zaszło, i to ze szczegółami.
– Oliwia, co mu nagadałaś? – zapytała, schylając głowę.
– Że jest dupkiem i tyle – prawie warknęła.
– Ale dokładniej. Jak to było? – wyszeptała, zerkając w stronę nauczycielki.
– Czekaj, napiszę ci.
   Wzięła swój zeszyt do historii i otworzyła na ostatniej stronie. Coraz więcej pochyłego, kanciastego pisma zalewało kartkę. Z każdą chwilą bardziej zamaszyście i mocniej stawiała litery, aż w końcu postawiła kropkę, wbijając końcówkę długopisu na głębokość czterech kartek. Złość jeszcze w niej siedziała i to głęboko. Podsunęła sąsiadce tekst.



Staliśmy sobie z Sebastianem i właśnie mówił mi o swoich pomysłach na czas tego wyjazdu, i nagle przychodzi Krystian szczęśliwy jak nigdy. Wyobraź sobie, kładzie mi rękę na ramieniu i mnie, Sebę zresztą też, pyta, czy zgadniemy, kto zgodził się z nim tańczyć poloneza. Stałam, jakbym zapomniała języka. Seba zapytała go kto i jak się dowiedziałam, że tę idiotkę z ce, dostałam szału. W pierwszej chwili to chyba była, no nie wiem, zazdrość? Poza tym myślałam, że on zaprosi mnie, a Sebastian ciebie. 


   Lila przełożyła kartkę, wskazując na nią długopisem. Sąsiadka skinęła głową, zgadzając się na zapisywanie dalszej części zeszytu.



Po pierwsze Seba raczej mnie nie zaprosi, a po drugie, jak już się dowiedziałaś, z kim będzie tańczył, to co mu wykrzykiwałaś?



   Przesunęła delikatnie zeszyt w drugą stronę ławki. Oliwia niespodziewanie zareagowała uśmiechem. Wolniej niż wcześniej przesuwała długopisem po kratkach. Po skończeniu oddała tekst do przeczytania Lilianie.


Nie rozśmieszaj mnie. Kogo innego Seba mógłby zaprosić, jak nie ciebie?



– Nie zmieniaj tematu – bezgłośnie zwróciła się w stronę Oliwii.
Ta zmarszczyła brwi i przesunęła zeszyt w swoją stronę.




Nie odzywałam się przez dobrą chwilę, aż w końcu on „nic nie powiesz, Oliwciu?”. Jak zobaczyłam ten jego cwany uśmieszek, to nie wytrzymałam. Najpierw chyba „co?!”, a później, że jest idiotą i żeby się do mnie nie odzywał.


– To nieźle. – Uśmiechnęła się mimowolnie.
   To kompletnie do niej niepodobne, pomyślała. Cóż, miłość...



A co on na to?



– Nie chce mi się już o tym gadać, sorry – rzuciła i położyła głowę na ławce.
   Brunetka jeszcze przez chwilę przyglądała się przyjaciółce. Zawsze świetnie ukrywała emocje. Tym razem rysy na jej twarzy stężały. Widać było zmartwienie i smutek. Dała jej spokój. Dobrze wiedziała, że potrzebowała chwili, by zostać sam na sam ze swoimi myślami.
_________________________________________________
Więc jest już trzeci rozdział, mam nadzieję, że się spodoba. Jest początkiem wielkiego hałasu;)
Już coraz bliżej tysiąca wejść, dziękuję za każde, nawet przypadkowe, wiele dla mnie znaczy.
Jako gadżet do każdego kolejnego rozdziału dodam cytat lub opis^^
Niecierpliwie czekam na wasze opinie i pozdrawiam;3

1 komentarz: